W zeszłym tygodniu przyjechała do mnie z Anglii przyjaciółka. Nawet nie
wyobrażacie sobie jaka była moja radość, jak mi napisała wiadomość,
ze będzie w Polsce u mamy i oczywiście chce się ze mną zobaczyć. Jak
ja ja uwielbiam i tak płakałam jak przeprowadzała się do Anglii, a za
razem cieszyło mnie jej szczęście. Kariera, dobra przyszłość, tylko
się cieszyć, ale brakuje mi jej po prostu): No, ale ja nie o tym... Olga
wpadła z wielka torbą słodyczy i małym, ale najlepszym prezentem, jaki
mogłam sobie ostatnio wybaczyć. Dostałam od niej pulsometr. Kiedyś w
luźnej rozmowie mówiłam jej, że muszę sobie go kupić !!! Mam i
ja:)
Tak się ucieszyłam, ze łezka mi ze
szczęścia popłynęła. Nie dość, ze spędziliśmy cudownie razem
czas, to jeszcze taką mi niespodziankę mi zrobiła, że szkoda słów!!
Jakie ja mam szczęście, że mam tak wspaniałych przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz